Epilog
A ZŁOTY MEDAL DOSTAJE...
Czymś niezwykłym wydaje się ostatni wieczór w Barcelonie dla
fanów łyżwiarstwa figurowego. Nieoczekiwanie dla wszystkich
tegorocznym zwyciężcą zawodów Grand Prix okazał się Yuuri
Katsuki, dwudziestoczteroletni Japończyk, który w tym sezonie
wrócił do nas, podnosząc się po poprzedniej porażce. Tym
bardziej interesujące okazuje się, że nie posiadał on żadnego
trenera, a przynajmniej Katsuki żadnego nie zarejestrował. Co wiemy
o nowym złotym medaliście?
[pokaż więcej]
Od: Plisetsky Yuri
Do: Katsuki Yuuri
Temat: Pies Yakova
Sam widzisz po temacie, że nie piszę do Ciebie z powodów czysto
koleżeńskich, ale zostałem do tego zmuszony. Yakov wymyślił
sobie, że wyśle do ciebie list, ale stwierdził, że zależy mu na
czasie, więc oto piszę.
Pamiętasz jak pies Nikiforova, którym opiekuje się Feltsman, łasił
się do ciebie podczas Pucharu Chin, a potem na Grand Prix? Nie wiem
jakim cudem Makkachin kogokolwiek polubił, bo jak mówił ci sam
Yakov po twoim występie, od czasu śmierci Victora, zachowuje się
co najmniej podejrzanie. W każdym razie mamy dosyć jego wybryków,
bo od czasu twojego wyjazdu z Hiszpanii wydaje się nam, że chyba
uznał ciebie za kogoś wartego opieki nad sobą. Wiem, że jest to
dość dziwna prośba, ale weź go. Osobiście dopłacę. Zniszczył
mi moją ulubioną bluzę, a jeżeli zbliży się do kolejnej, to
chyba oddam go do schroniska, ignorując Yakova.
Jeżeli jest opcja, że mógłbyś go przygarnąć, to odpisz.
Inaczej będziesz go mieć na sumieniu.
I żeby nie było. Nie gratuluję wygranej. Za rok Ciebie pokonam.
REZYGNACJA?
Ta zaskakująca wiadomość obiegła łyżwiarski półświatek w
niebywale szybkim tempie. Yuuri Katsuki rozstaje się na zawsze z
łyżwiarstwem. Trzykrotny złoty medalista postanowił osiąść na
stałe w rodzinnych stronach i pomóc rodzinie prowadzić własny
biznes.
Komentujący owo wydarzenie znajomi z … [rozwiń, aby czytać
dalej]
*
— Co tutaj robisz, Sumi-chan? — spytał mężczyzna, który
wszedł właśnie do salonu. Zauważył, jak jego najstarsza
siostrzenica grzebie w pudełku położonym na wierzchu stołu.
Uśmiechnął się pod nosem, złapał dziewczynkę pod pachy i
uniósł w powietrze.
— Wujku, przestań! — Sumire, córka Mari wykrzywiła niezbyt
elegancko buzię. — Jestem już na to za duża.
— Od kiedy to w wieku siedmiu lat można być na coś za dużym? —
spytał poważnym tonem.
— Na wiele rzeczy — Wyjaśniła i wyprostowała się, dodając
sobie parę centymetrów, które gubiła, garbiąc się. — Na
przykład spanie z przytulanką albo ze smoczkiem.
— No cóż. Co do smoczka się zgodzę, ale przytulanka? Nie wiem,
kto ci to opowiedział.
— Trojaczki
Yuuri Katsuki jedynie przewrócił oczyma. Lutz, Loop, i Axel
Nishigori miały już siedemnaście lat i robiły wszystko, aby
przekonać najstarszą latorośl rodziny swojego przyszywanego wujka
do swoich racji.
— No i co jeszcze ci powiedziały?
— Opowiedziały mi o tym, jak dostałeś Makkachina — Dziewczynka
rozpromieniła się na wspomnienie o psie wuja, który zdechł ledwie
dwa lata wcześniej. — I pokazały mi właśnie tę szkatułkę. —
Wskazała na wyjęty przedmiot.
— Ach tak? Muszę pilnować lepiej swoich rzeczy — zauważył.
Zobaczył wyciągnięte skrawki artykułów z gazet, wydrukowane
wiadomości, zdjęcia z zawodów, kiedy jeszcze brał w nich udział.
Usiadł na kanapie, która stała nieopodal i wziął pudełko na
kolana. Ciemnowłosa dziewczynka usiadła obok niego.
— Ale nie powiedziały mi jednego, wiesz? — szepnęła. Duże
orzechowe oczy patrzyły na niego z zaciekawieniem.
— A czegóż to te potwory nie wiedzą?
— Dlaczego nie masz żony — zachichotała i uciekła mu z pola
widzenia. Na pewno pobiegła na dwór.
Yuuri zamieszkał niedaleko domu swojej siostry, więc jej dzieci
wpadały do niego bez zapowiedzi. Może nie było to zbyt grzeczne,
ale Yuuri uwielbiał takie dni, w które w jego zwykle cichym domu,
panował gwar.
Byłemu łyżwiarzowi ulżyło. Po córkach swojej najlepszej
przyjaciółki z dzieciństwa można było się spodziewać
wszystkiego. Miały niezwykły talent do wściubiania nosa w nie
swoje sprawy, więc zachowanie czegokolwiek przed nimi w tajemnicy,
graniczyło z niemożliwym.
Papiery zaszeleściły w jego dłoniach. Przyjrzał się jednemu ze
zdjęć. Przedstawiało jego wraz z rodzicami po pierwszym wygranym
złotym medalu. Wyglądał dokładnie tak samo, jak w tej chwili,
chociaż obecnie lata dodały mu parę zmarszczek w okolicach oczu.
Skłonność do tycia pozostała, chociaż pilnował się.
Wspomnienie tamtej wygranej rozpaliło w jego sercu tęsknotę. Tak,
Trojaczki nigdy nie zgadną, czemu pozostał sam. Powód był tylko
jeden, jedyny. Ten, którego nigdy nie nazwał tak, jak mógł, gdy
jeszcze miał okazję.
— Vitya.
*
No
i tak. To już koniec, nie ma już nic.
Wiecie,
że to jest moje pierwsze zakończone opowiadanie? Nie wierzę w to.
W końcu zabrało mi to jakieś pół roku życia :P
Chce
mi się trochę płakać, bo kończę tę historię, ale też
cieszę się, że mi się jakoś udało, chociaż parę razy miałam
ochotę rzucić to w cholerę. Kurde, naprawdę chce mi się
płakać...
Całe
to posłowie wydaje mi się sztywne, ale po prostu inaczej w tej
chwili nie potrafię. Może niekoniecznie tak widziałam to
opowiadanie w takiej formie, jak wszyscy to widzicie, ale
przynajmniej finałowa scena jest taka, jak pragnęłam. Bo tak
naprawdę to od niej się zaczęło. Ją pierwszą widziałam w
wyobraźni i mam nadzieję, że chociaż ona jedna się spodobała.
Za
każdy błąd przepraszam, ale jestem tylko człowiekiem i chętnie
przeczytam każdą konstruktywną krytykę, bo nic takiego lepiej nie
działa, aby nie popełniać dwa razy tych samych błędów.
Czuję
się zmordowana, więc zmykam i życzę Wam wszystkim wspaniałego
weekendu.
Wow. Po prostu wow. Wiedziałam, że Ci się uda skończyć "Na dnie naszych dusz" i mimo, że minęło ponad miesiąc od jego zakończenia, wciąż czuję dumę.
OdpowiedzUsuńI w sumie to tyle, ponieważ nie mam słów, by idealnie spuentować. Całe to opowiadanie jest rewelacyjne i fantastyczne, a opisy ich uczuć, przeżyć chwytają za serduszko. Prawie się poryczałam, ale ha! Nie dałam się :D A haik(y)u po prostu jest magiczne, co tylko dodaje więcej uroku "Na dnie naszych dusz".
Mam nadzieję, że kiedyś natrafię na haiku w Twoim wydaniu :D
Ściskam mocno, pozdrawiam ciepło <3 Życzę Tobie mnóstwo weny, kopa w dupę z półobrotu na zachętę do pisania więcej świetnych opowiadań (i czasu, by je pisać, przede wszystkim) oraz żebyś miała możliwość powiedzenia blokadzie twórczej "Spierdalaj" i mogła ze spokojem pisać :D
PS Ostatni fragment mnie totalnie urzekł, serio. Aż pozwoliłam sobie go przytoczyć :D
Usuń"Papiery zaszeleściły w jego dłoniach. Przyjrzał się jednemu ze zdjęć. Przedstawiało jego wraz z rodzicami po pierwszym wygranym złotym medalu. Wyglądał dokładnie tak samo, jak w tej chwili, chociaż obecnie lata dodały mu parę zmarszczek w okolicach oczu. Skłonność do tycia pozostała, chociaż pilnował się.
Wspomnienie tamtej wygranej rozpaliło w jego sercu tęsknotę. Tak, Trojaczki nigdy nie zgadną, czemu pozostał sam. Powód był tylko jeden, jedyny. Ten, którego nigdy nie nazwał tak, jak mógł, gdy jeszcze miał okazję.
— Vitya."
Awwwww. Dzięki za... w sumie wszystko. Za wsparcie, słowa pocieszenia i te wszystkie motywacyjne "Just do it". Naprawdę wiele razy mi pomogłaś i nie wiem jak będę mogła ci się odwdzięczyć. Cieszę się, że ci się spodobało. Byłaś pierwszą osobą, która zaczęła to czytać, więc naprawdę zależało i zależy mi nadal na twoim zdaniu.
UsuńOficjalnie staję się ciepłą kluchą <3