piątek, 14 lipca 2017

Na dnie naszych dusz - EPILOG

  Epilog
A ZŁOTY MEDAL DOSTAJE...
Czymś niezwykłym wydaje się ostatni wieczór w Barcelonie dla fanów łyżwiarstwa figurowego. Nieoczekiwanie dla wszystkich tegorocznym zwyciężcą zawodów Grand Prix okazał się Yuuri Katsuki, dwudziestoczteroletni Japończyk, który w tym sezonie wrócił do nas, podnosząc się po poprzedniej porażce. Tym bardziej interesujące okazuje się, że nie posiadał on żadnego trenera, a przynajmniej Katsuki żadnego nie zarejestrował. Co wiemy o nowym złotym medaliście?
[pokaż więcej]
Od: Plisetsky Yuri
Do: Katsuki Yuuri
Temat: Pies Yakova
Sam widzisz po temacie, że nie piszę do Ciebie z powodów czysto koleżeńskich, ale zostałem do tego zmuszony. Yakov wymyślił sobie, że wyśle do ciebie list, ale stwierdził, że zależy mu na czasie, więc oto piszę.
Pamiętasz jak pies Nikiforova, którym opiekuje się Feltsman, łasił się do ciebie podczas Pucharu Chin, a potem na Grand Prix? Nie wiem jakim cudem Makkachin kogokolwiek polubił, bo jak mówił ci sam Yakov po twoim występie, od czasu śmierci Victora, zachowuje się co najmniej podejrzanie. W każdym razie mamy dosyć jego wybryków, bo od czasu twojego wyjazdu z Hiszpanii wydaje się nam, że chyba uznał ciebie za kogoś wartego opieki nad sobą. Wiem, że jest to dość dziwna prośba, ale weź go. Osobiście dopłacę. Zniszczył mi moją ulubioną bluzę, a jeżeli zbliży się do kolejnej, to chyba oddam go do schroniska, ignorując Yakova.
Jeżeli jest opcja, że mógłbyś go przygarnąć, to odpisz. Inaczej będziesz go mieć na sumieniu.
I żeby nie było. Nie gratuluję wygranej. Za rok Ciebie pokonam.

REZYGNACJA?
Ta zaskakująca wiadomość obiegła łyżwiarski półświatek w niebywale szybkim tempie. Yuuri Katsuki rozstaje się na zawsze z łyżwiarstwem. Trzykrotny złoty medalista postanowił osiąść na stałe w rodzinnych stronach i pomóc rodzinie prowadzić własny biznes.
Komentujący owo wydarzenie znajomi z … [rozwiń, aby czytać dalej]
*
— Co tutaj robisz, Sumi-chan? — spytał mężczyzna, który wszedł właśnie do salonu. Zauważył, jak jego najstarsza siostrzenica grzebie w pudełku położonym na wierzchu stołu. Uśmiechnął się pod nosem, złapał dziewczynkę pod pachy i uniósł w powietrze.
— Wujku, przestań! — Sumire, córka Mari wykrzywiła niezbyt elegancko buzię. — Jestem już na to za duża.
— Od kiedy to w wieku siedmiu lat można być na coś za dużym? — spytał poważnym tonem.
— Na wiele rzeczy — Wyjaśniła i wyprostowała się, dodając sobie parę centymetrów, które gubiła, garbiąc się. — Na przykład spanie z przytulanką albo ze smoczkiem.
— No cóż. Co do smoczka się zgodzę, ale przytulanka? Nie wiem, kto ci to opowiedział.
— Trojaczki
Yuuri Katsuki jedynie przewrócił oczyma. Lutz, Loop, i Axel Nishigori miały już siedemnaście lat i robiły wszystko, aby przekonać najstarszą latorośl rodziny swojego przyszywanego wujka do swoich racji.
— No i co jeszcze ci powiedziały?
— Opowiedziały mi o tym, jak dostałeś Makkachina — Dziewczynka rozpromieniła się na wspomnienie o psie wuja, który zdechł ledwie dwa lata wcześniej. — I pokazały mi właśnie tę szkatułkę. — Wskazała na wyjęty przedmiot.
— Ach tak? Muszę pilnować lepiej swoich rzeczy — zauważył. Zobaczył wyciągnięte skrawki artykułów z gazet, wydrukowane wiadomości, zdjęcia z zawodów, kiedy jeszcze brał w nich udział. Usiadł na kanapie, która stała nieopodal i wziął pudełko na kolana. Ciemnowłosa dziewczynka usiadła obok niego.
— Ale nie powiedziały mi jednego, wiesz? — szepnęła. Duże orzechowe oczy patrzyły na niego z zaciekawieniem.
— A czegóż to te potwory nie wiedzą?
— Dlaczego nie masz żony — zachichotała i uciekła mu z pola widzenia. Na pewno pobiegła na dwór.
Yuuri zamieszkał niedaleko domu swojej siostry, więc jej dzieci wpadały do niego bez zapowiedzi. Może nie było to zbyt grzeczne, ale Yuuri uwielbiał takie dni, w które w jego zwykle cichym domu, panował gwar.
Byłemu łyżwiarzowi ulżyło. Po córkach swojej najlepszej przyjaciółki z dzieciństwa można było się spodziewać wszystkiego. Miały niezwykły talent do wściubiania nosa w nie swoje sprawy, więc zachowanie czegokolwiek przed nimi w tajemnicy, graniczyło z niemożliwym.
Papiery zaszeleściły w jego dłoniach. Przyjrzał się jednemu ze zdjęć. Przedstawiało jego wraz z rodzicami po pierwszym wygranym złotym medalu. Wyglądał dokładnie tak samo, jak w tej chwili, chociaż obecnie lata dodały mu parę zmarszczek w okolicach oczu. Skłonność do tycia pozostała, chociaż pilnował się.
Wspomnienie tamtej wygranej rozpaliło w jego sercu tęsknotę. Tak, Trojaczki nigdy nie zgadną, czemu pozostał sam. Powód był tylko jeden, jedyny. Ten, którego nigdy nie nazwał tak, jak mógł, gdy jeszcze miał okazję.
— Vitya.





*

No i tak. To już koniec, nie ma już nic. 
Wiecie, że to jest moje pierwsze zakończone opowiadanie? Nie wierzę w to. W końcu zabrało mi to jakieś pół roku życia :P

Chce mi się trochę płakać,  bo kończę tę historię, ale też cieszę się, że mi się jakoś udało, chociaż parę razy miałam ochotę rzucić to w cholerę. Kurde, naprawdę chce mi się płakać...
Całe to posłowie wydaje mi się sztywne, ale po prostu inaczej w tej chwili nie potrafię. Może niekoniecznie tak widziałam to opowiadanie w takiej formie, jak wszyscy to widzicie, ale przynajmniej finałowa scena jest taka, jak pragnęłam. Bo tak naprawdę to od niej się zaczęło. Ją pierwszą widziałam w wyobraźni i mam nadzieję, że chociaż ona jedna się spodobała.
Za każdy błąd przepraszam, ale jestem tylko człowiekiem i chętnie przeczytam każdą konstruktywną krytykę, bo nic takiego lepiej nie działa, aby nie popełniać dwa razy tych samych błędów.
Czuję się zmordowana, więc zmykam i życzę Wam wszystkim wspaniałego weekendu.

3 komentarze:

  1. Wow. Po prostu wow. Wiedziałam, że Ci się uda skończyć "Na dnie naszych dusz" i mimo, że minęło ponad miesiąc od jego zakończenia, wciąż czuję dumę.
    I w sumie to tyle, ponieważ nie mam słów, by idealnie spuentować. Całe to opowiadanie jest rewelacyjne i fantastyczne, a opisy ich uczuć, przeżyć chwytają za serduszko. Prawie się poryczałam, ale ha! Nie dałam się :D A haik(y)u po prostu jest magiczne, co tylko dodaje więcej uroku "Na dnie naszych dusz".
    Mam nadzieję, że kiedyś natrafię na haiku w Twoim wydaniu :D
    Ściskam mocno, pozdrawiam ciepło <3 Życzę Tobie mnóstwo weny, kopa w dupę z półobrotu na zachętę do pisania więcej świetnych opowiadań (i czasu, by je pisać, przede wszystkim) oraz żebyś miała możliwość powiedzenia blokadzie twórczej "Spierdalaj" i mogła ze spokojem pisać :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS Ostatni fragment mnie totalnie urzekł, serio. Aż pozwoliłam sobie go przytoczyć :D
      "Papiery zaszeleściły w jego dłoniach. Przyjrzał się jednemu ze zdjęć. Przedstawiało jego wraz z rodzicami po pierwszym wygranym złotym medalu. Wyglądał dokładnie tak samo, jak w tej chwili, chociaż obecnie lata dodały mu parę zmarszczek w okolicach oczu. Skłonność do tycia pozostała, chociaż pilnował się.
      Wspomnienie tamtej wygranej rozpaliło w jego sercu tęsknotę. Tak, Trojaczki nigdy nie zgadną, czemu pozostał sam. Powód był tylko jeden, jedyny. Ten, którego nigdy nie nazwał tak, jak mógł, gdy jeszcze miał okazję.
      — Vitya."

      Usuń
    2. Awwwww. Dzięki za... w sumie wszystko. Za wsparcie, słowa pocieszenia i te wszystkie motywacyjne "Just do it". Naprawdę wiele razy mi pomogłaś i nie wiem jak będę mogła ci się odwdzięczyć. Cieszę się, że ci się spodobało. Byłaś pierwszą osobą, która zaczęła to czytać, więc naprawdę zależało i zależy mi nadal na twoim zdaniu.
      Oficjalnie staję się ciepłą kluchą <3

      Usuń