Pairing: Azirafal/Crowley
Drabble x8
1. Storge — Miłość rodzinna
2. Philia — MIłość braterska
3. Mania — Miłość obsesyjna
4. Philautia — Miłość własna
5. Ludus — Miłość traktowana jako zabawa
6. Agape — Miłość najczystsza
7. Eros — Miłość romantyczna
8. Pragma — Miłość pragmatyczna
STORGE
Azirafal był pełen wyrozumiałości wobec Crowley’a. Był
dla niego równy i nigdy nie uważał się za lepszego, tylko dlatego, że nie
upadł. Być może Azirafal był jedynym, który potrafił dojrzeć w kusicielu iskrę
dobroci, której sam zainteresowany zaprzeczał. Crowley natomiast zasiał w nim
ciekawość, która była pierwszym stopniem do Piekła.
Nikt inny oprócz niego nie zdecydował się zostać na
Ziemi, ale jednak po pewnym czasie i Crowley postanowił pozostać razem z nim,
doceniając cuda ludzkości. Jej blaski i ułomności.
Prawdą było to, że rodziny się nie wybiera, ale anioł
mógł przyzwyczaić się, by kochać Crowley’a jako swojego dawno utraconego brata.
PHILIA
Azirafal nie mógł zliczyć sytuacji, w których z
tarapatów wyciągnął go Crowley. Może był zbyt naiwny, a demon z racji swojej
profesji znał się na wszystkich pułapkach świata, po prostu umiał wszystko
przewidzieć?
Anioł lubił myśleć, że wspólne przeżycia połączyły ich
czymś więcej niż wspólną misją dotyczącą ludzkości. Na przełomie
najważniejszych momentów w historii świata stali po przeciwnych stronach
barykady, ale zawsze wracali do siebie, gotowi uratować sobie głowy. I to
dosłownie!
Azirafal do tej pory z sentymentem wspominał Rewolucję
Francuską, gdy został uratowany przed gilotyną. Prawdopodobnie do końca świata
będzie dłużnikiem swojego jedynego przyjaciela.
Kiedykolwiek ten koniec miałby nastąpić.
MANIA
Szaleństwem było sprzeciwiać się naturalnemu
porządkowi świata, jednak Crowley zawsze był buntownikiem. Upadł, bo miał dosyć
podporządkowania, więc nie powinien się dziwić, że popełni te same błędy.
Stawał się zbyt ludzki, niż chciał to przyznać, a
miało to swoją cenę.
Miłość była szalonym uczuciem, które paliło pod skórą,
chcąc wyrwać się na światło dzienne. Największymi demonami ludzkości nie były
strachy czające się w mroku, ale ich własne uczucia i to na nich Crowley grał,
dopóki nie dosięgnął go obosieczny miecz.
Ciął głęboko, dosięgając do uśpionych dawno rzeczy,
rozbudzając pragnienie, by już zawsze być obok Azirafala, choćby miało go to
zranić.
LUDUS
Crowley nie miał łatwego charakteru. Miał naturalną
skłonność do manipulacji, nieposkromioną ciekawość i piekielne pokłady cynizmu,
które potrafiły zmusić każdego do posłuchu.
Kusił i zwodził tak długo, że nie potrafił się przed
tym powstrzymać. Nie sądził, że dosięgnie to jego anioła. Dotknie największych
pragnień jego serca i wyciągnie je na wierzch. Nie sądził, że to on padnie
ofiarą samego siebie.
Spalanie się w ogniu własnego pożądania, które trawiło
resztki zdrowego rozsądku, było kolejnym krokiem do zguby.
Kochanie było czymś, co miało słodki smak, które
zwodziło i dawało złudną nadzieję. Kochanie było zabawą, w którą Crowley
uwielbiał się bawić z Azirafalem.
AGAPE
Azirafal nigdy nie zastanawiał się, co jest dla niego
najważniejsze. Sama myśl, że coś mogłoby stać na szczycie jego priorytetów
zamiast Niewysłowionego Planu, zgodnie z którym mieli się wszyscy kierować,
była czymś śmiesznym.
A jednak, gdy Plan poszedł nie tak, jak powinien,
wszystko się zmieniło. Po wszystkich przygodach, jakie się aniołowi przytrafiły,
musiał zmienić zdanie.
Crowley był przy nim cały czas i nie zawiódł go. Jedyny
taki odważny wraz z nim, by stawić czoło przeznaczeniu. Jak mógł go nie
pokochać? Jak miał o niego nie dbać, nie martwić się i nie oddać swojego serca?
Już dawno przekazał.
Przepadł na zawsze.
EROS
Pocałunek Crowley’a był szorstki. Spieczone wargi
objęły go szczelnie, pozostawiając po sobie posmak soli i czegoś piekącego, acz
nieuchwytnego. Patrzył na niego jak na drogocenny skarb, ale przecież nie był
nim. Był tylko sobą, a może aż sobą.
Pod żółtym okiem rozpadał się i łączył na nowo.
Usta Crowley’a znały już ścieżki na jego ciele,
wiedziały, gdzie powinny zostać dłużej, co jest najbardziej wrażliwe. Kradły
powietrze z płuc z każdym jęknięciem, które niepowstrzymanie uciekało wraz z
kolejną pieszczotą.
Skóra Azirafala zapamiętała już kształt warg
układający się w słowa, które sprawiały, że czuł się najszczęśliwszy we
wszechświecie.
„Kocham cię, mój aniele”
PHILUATIA
„Czy to było samolubnie?” Azirafal zastanawiał się nad
tym i nie był w stanie znaleźć odpowiedzi. Kochanie Crowley’a było czymś
szalonym, skazanym na niepowodzenie. Całkowicie niewłaściwym dla osób z ich
rodzaju, a jednocześnie czymś wspaniałym.
Chciwie brał wszystko, co mógł wziąć. Brał, a uczucie
nigdy się nie kończyło. Rosło i pochłaniało ich oboje. Nawet istota doskonała
mogła się w tym zatracić i anioł się o tym przekonał na własnej skórze.
„Nauczyłeś mnie kochać, ale poznałem również strach.
Kto chce stracić coś, co jest tak cenne?”
Azirafal poznał odpowiedź, która była oczywista.
Jeżeli chciwość była grzechem, to mógł zgrzeszyć.
„Jestem samolubny.”
PRAGMA
Czy to miało jakikolwiek sens bytu? Życie w ciągłym
strachu przed odkryciem z obu stron. To nie miało prawa się zdarzyć, a jednak
wszystkie zasady zostały złamane. Obawa, która przeszywała Azirafala, była
momentami zbyt duża. Konsekwencje sięgałyby samego dna otchłani piekielnej, aż
po najwyższe chóry anielskie.
Azirafal powinien być rozsądny, ocenić zyski i szkody,
by uniknąć wszystkiego, co złe.
Azirafal nie był ryzykantem, lecz jednak tę jedną
decyzję podjął bez chwili wahania. Ciche szepty, które kazały mu zrezygnować,
były usilnie ignorowane. Pozostała mu wiara i nadzieja, że będzie dobrze. Że
zostanie z nim.
Bo z nich trzech największa jest miłość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz